Jesień w Dobroszowie: wędrówki z psami po tajemniczych grodziskach

Pumi w drodze - trzy psy rasy pumi na leśnej drodze usłanej żółtymi liśćmi

Jesień, jesień, Złota Pani 🙂 Patrząc na przyrodę można sobie iść i podśpiewywać 😉 No dobra, śpiewanie zostawmy innym. Dzisiaj pogoda była jak marzenie. Chłodno, złoto i przede wszystkim mgliście, czyli tajemniczo i malowniczo. Postanowiliśmy więc wrócić do miejsca sprzed tygodnia (Gromnik: złoto bukowych liści i palce diabła | Pumi w drodze – odkrywaj naturę razem ze swoim psem), ale tym razem skierowaliśmy się na parking za Dobroszowem. Tym razem nie planowaliśmy długiej trasy, ale o tym na końcu wpisu 😉

Wilgoć, mgła, taka że w niektórych miejsca nie było widać dalszego ciągu 😉 i żółte śliskie liście. Ale było pięknie. Szykując trasę dzień wcześniej znaleźliśmy na mapie grodzisko Witostowice. Ruszyliśmy więc na poszukiwania. Po drodze znaleźliśmy ogromne drzewa. M. starał się zmierzyć ich średnicę 😉

Po przejściu kilkuset metrów trafiliśmy na wzgórze, którego wierzchołek był otoczony wałem obronnym. Trafiliśmy więc na wczesnośredniowieczne (IX – X w.) grodzisko typu wyżynnego. Obiekt na planie owalu, zamknięty wałami, a we wnętrzu płaski majdan. W niektórych miejscach wał był przerwany, można więc zobaczyć kamienie, z którego był ułożony. Doskonałe miejsce pod względem obronnym. Nikt nie mógł podejść niezauważony. Każdy ruch widziany z góry. Dzisiaj rosną tutaj ogromne buki, graby i dęby. Wtedy na pewno tych drzew nie było. W latach 2014-2015 w tym miejscu były prowadzone badania archeologiczne. Dzisiaj pusto, ani żywej duszy, nawet żaden szlak nie prowadzi do tego miejsca. Ostatnio miejsc do wędrówek z psami szukamy palcem po mapie. Dosłownie 🙂 Dlatego też tutaj zawędrowaliśmy.

Kolejnym miejsce na naszej trasie było drugie grodzisko pod szczytem Piwnicznej (290 m n.p.m.). Maleńka górka 😉 Sama osada nie była widoczna, ale trafiliśmy na bardzo dobrze czytelne okopy z czasów II Wojny Światowej.

Wróciliśmy na niebieski szlak prowadzący na Nowoleską Kopę (371 m n.p.m.). Krótka przerwa na ciepłą herbatę dla nas, a dla psów wodę i ruszyliśmy w drogę powrotną. Wybraliśmy trasę rowerową, bo o tej porze raczej nikt by tutaj nie jeździł. Zimnawo, mokro, ślisko i przede wszystkim mgliście.

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Dobroszowie przy ruinach zabytkowego wiatraka holenderskiego z XVIII w. Piękne, klimatyczne miejsce.

I jeszcze odkrycie tajemnicy krótszej trasy. Otóż kupiłam buty, w których mogę chodzić, chodzić i chodzić! Doskonałe pod każdy względem. Trudno było więc ruszyć na długą trasę, bo może okazałyby się wcale nie takie wygodne. Jakby ktoś szukał, to polecam: Salomon X Ultra Alpine Mid GTX. Na razie doskonałe!

Author: Agnieszka