Skały Puchacza

Kolejny piękny dzień. Krótka chwila na zastanowienie i znowu pojechaliśmy do Parku Narodowego Gór Stołowych. Tym razem zaplanowaliśmy pętlę z parkingu na Lisiej Przełęczy, przez Narożnik, Kopę Śmierci do Skał Puchacza. I dalej przez Pod Zbójem, Dylówkę, Białe Skały do Lisiej Przełęczy. I kawałek szosą (Tak wiedzie niebieski szlak. Dzisiaj był tam spory ruch.) na parking. 8,2 km i 3 godz. bez liczenia czasu na przerwy.

Trasa bajeczna. Piękny las, wspaniałe widoki, doskonale utrzymany szlak.
Początek lekko hardkorowy 🙂 Na Narożnik mamy się wdrapać tylko 42 m w górę. Puminki lecą jak na skrzydłach. Tym razem wzięliśmy ze sobą ich starszego kumpla Tibka. Na szczęście Tibek to były sportowiec ;), kondycję więc ma. W trójkę pomykali w górę, a my sapiąc za nimi. Nie wiem, jak poradziłby tak sobie pies o większym ciężarze, bez mięśni. Taki kanapowiec. Miejscami trudno było postawić stopę między skałami i kamieniami.

Na górze piękne widoki.
Dalej trasa prowadziła granią. Z jednej strony przepaść, a drugiej piękny las. Okolica musi być nawiedzana przez wichury, ponieważ wiele drzew leżało przewróconych. A korzenie choć płytkie, to zajmowały ogrom miejsca. Ale trudno się dziwić, że wiatr je pokonał. Trudno zakorzenić się na skale 😉
Po drodze „przedzieraliśmy się” przez kilka wąskich przejść.

Wreszcie Skały Puchacza 🙂 Potem malownicza drewniana kładka, schody, kilka wąskich przejść i Dylówka. Po drodze oczywiście kilka wąskich przejść.

Fantastyczna wycieczka. Psy spisały się na medal. Szczególnie starszak Tibek. Bardzo wygodnie szło się w nowych pasach, które sama uszyłam. 🙂
Przykrość sprawiło mi kilka innych rzeczy. Park Narodowy, a ludzie idą z psami bez smyczy. 🙁

Author: Agnieszka