trudność 2/5
atrakcyjność 4/5
Złatna Huta parking (740m) – Las Złatnice Bystra (897m) – Las Złotnice odejście niebieskiego szlagu (1126m) – Schronisko PTTK Hala Lipowska (1324m) – Schronisko PTTK na Rysiance (1322m) – Hala Rysianka – Las Złotnice – Las Złotnice Bystra – Złatna Huta parking
Niedziela, a więc czas najwyższy na wyprawę w góry 😉 Jakoś tak nam wypadają te wyjazdy w niedziele.
Tym razem wybraliśmy krótki 9 km marsz na Halę Lipowska i Rysiankę w Beskidzie Żywieckim. Piękne tereny. Górki i pagórki w sam raz dla nas i puminek. Do Węgierskiej Górki jeździłam na wakacje będąc dzieckiem. Może jakiś sentyment? 😉
Wędrówkę rozpoczęliśmy na parkingu w Złatnej Hucie na parkingu przy niedziałającej hucie szkła. Od razu ubrałam młode w lekkie derki, aby ochronić je od wilgoci czy deszczu, który wisiał w powietrzu. Kijki w dłoń i w górę.
Najpierw asfaltówka, która kończyła się przy potoku. Potem czarnym szlakiem ruszyliśmy pod bardziej stromą górkę 😉
Szło się bardzo dobrze. W pewnym momencie ze zdziwieniem zauważyła, że pada deszcz ze śniegiem. Moja pogodowa apka nic takiego nie przewidywała! Nam to w zasadzie jest obojętne, bo czapka, rękawiczki i chustka na szyję zawsze znajdzie swoje miejsce w plecaku. Idąc w góry zawsze trzeba być przygotowanym na wszelkie zmiany pogody. Dobre buty są obowiązkowe bez względu na aurę. Tak samo jak i kijki. Pierwszy śnieg przyjęliśmy więc jako rzecz normalną 😉
No cóż, trochę wyżej była zima na całego 🙂
Puminki radziły sobie świetnie.
I taką zimową trasą doszliśmy na Halę Lipowską, gdzie zrobiliśmy mały popas. Wielka szkoda, że do schroniska nie można było wejść z psem. Chętnie skorzystalibyśmy z gościny. A tak zostaliśmy przy stole zasypanym 30 cm warstwą śniegu.
Na Rysiance nawet na chwilę wyszło słońce spoza chmur 🙂
Pooglądaliśmy, popodziwialiśmy, chciałam ulepić bałwana, ale reszta rodziny dziwnie się na mnie patrzyła. Zaczęliśmy więc podróż w dół. Przy schronisku była informacja, że droga jest stroma. Nooo, była stroma, błotnista i diabelnie śliska. Bez kijków chyba bym mogła tylko usiąść i płakać. Z „podziwem” patrzyłam na ludzi, którzy w sportowym, nie górskim obuwiu wchodzili na górę, lub schodzili. Chwila nieuwagi i złamana, albo skręcona noga.
Świetna trasa. Nie krótka i nie długa. Taka w sam raz 🙂 Myśl o zimie cały czas siedziała w głowie, nie była więc zaskoczeniem dla nas. Grunt to dobrze się wcześniej przygotować. I chyba to nauczka dla nas, że zimą też można wędrować. Oczywiście rozsądnie do tego podchodząc.