trudność 3/5
atrakcyjność 3/5 (źródełka)
Lazne Jesenik (bus) (625 m) – U Mnicha (702 m) – Jitrni pramen (799 m) – Priessnitzuv pramen (828 m) – Ripperuv kamen (945 m) – Nad Vecernim pramenem (805 m) – U Krajniku (640 m) – Nad pramenem Johann Peter (670 m) – Rumunsky pramen (700 m)
Wstajemy wcześnie rano i sprawdzamy pogodę. Można jechać? Można! Tym razem wybraliśmy się do Jesenika. GPS poprowadził nas na parking w uzdrowiskowej części miasta. O rany! Same ogromne hotele i baseny.
Czysto, schludnie i zakaz wchodzenia z psami 🙁
Aplikacja z trasami wędrówek „kazała” wyruszyć czerwonym lub zielonym szlakiem na „U Mnicha”. I szlag nas mało nie trafił, bo nigdzie nie można było znaleźć takich oznaczeń. Niebieski, czerwony (ale w inną stronę ;), żółty. Szlaki dla rowerzystów i nordic walkingowców (?) A za nic nie mogliśmy znaleźć trasy na Mnicha. Plątaliśmy się dookoła punktu startu i nic. W końcu znaleźliśmy niebieskie oznaczenie, ale żadnego napisu. No trudno. Najwyżej wrócimy. Dopiero na Mnichu znaleźliśmy tabliczkę, że to jest to 🙂 No dobra. Idziemy dalej 🙂
Idąc na Jitrni pramen zatrzymaliśmy się na chwilę przed pomnikiem z wierszem o samotności (tak to sobie przetłumaczyłam ;). Na pomniku była data 1848. Oczywiście sam obelisk był odnowiony (w 1960). Samotność, przyjaźń, pielgrzym to akurat słowa pasujące do 1848 i epoki romantyzmu 😉
Jitrni pramen i tabliczka, że znajduje się tam mało radioaktywne źródło z 1842, a do 1945 było nazywane Bohmische Quelle. Można się wystraszyć 🙂
Tabliczki z nazwą miejsca i źródła pilnował … No sama nie wiem kto 🙂
Okazał się, że w okolicy jest bardzo dużo różnych źródełek. Jest to „bogactwo” tych terenów, które wypromował Vincezne Priessnitz (1799 – 1851). Kiedy był młodym chłopcem miał poważny wypadek. Któregoś dnia zobaczył, jak w jednym ze źródeł sarna moczy zranioną nogę. Obserwując ją owinął swoje połamane żebra tkaniną namoczoną w wodzie. Szybko zauważył, że zaczyna zdrowieć. Kiedy rozpoczął leczenie ludzi, został oskarżony o znachorstwo. Po jakimś czasie odwołano tę opinię, bo on nie używał żadnych ziół, ani leków. Zakazywał swoim pacjentom picia alkoholu, palenia papierosów. Jedynie zalecał picie 10 l wody dziennie. brrrr. Rozumiem pić wodę, ale 10 litrów?!
W 1830 zbudowano pierwsze uzdrowisko, a dzisiaj są to naprawdę ogromne ośrodki. Idąc naszą trasą doszliśmy do wielu miejsc, z których mogliśmy się napić.
Kolejne miejsce to Priessnitzuv pramen i piramida zbudowana w 200 rocznicę jego urodzin.
Idąc wśród chmur natrafialiśmy na kolejne źródełka.
A czasami straszyły nas leśne duchy 😉
I kolejne miejsca, które zdobyliśmy.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w czeskiej karczmie na późny obiad. Polecam.

Wkurzyłam się na początku naszej wyprawy. Piękne miejsce. Wszystko doskonale przygotowane dla turystów, a brakowało zwykłej tabliczki z kierunkiem szlaku. No trudno. Okolica może niezbyt widowiskowa. A może tak to wyglądało z powodu niskiego pułapu chmur. Ale czego się spodziewać w listopadzie 🙂 Trasa była dość niebezpieczna z powodu … liści. Liście, liście, wszędzie liście. Nie wiadomo, co się pod nimi kryje. Moja kostka przez kilka dni będzie do siebie dochodzić. Oby zdążyła do przyszłego tygodnia. Natomiast źródełka wszystko rekompensowały. Ciekawa trasa i godna polecenia.