Ślęża w upalny, wiosenny dzień

trudność 3/5atrakcyjność 4/5trasa 8,5 km

Nadeszła wiosna, nadszedł więc czas, aby odkurzyć pasy maszerskie i plecaki. Trzeba pojechać niedaleko, bo paliwo diabelnie drogie, ale w jakieś ładne miejsce. Tym razem wybraliśmy Ślężę. Byliśmy już tam kiedyś, ale to było dawno. Ostało nam się kilka zdjęć niezbyt dobrej jakości i zapamiętaliśmy ogromny tłum na szczycie. Może tym razem będzie lepiej 😉
Wybraliśmy trasę niebieską z parkingu na Przełęczy Tąpadła. Przyjechaliśmy koło 10 i parking był jeszcze dość pusty. No to w drogę!

Trasa krótka, bo zaledwie 8,5 km, ale dość kamienista i pod górę 😀 Były momenty zadyszki i zastanawiania się, po co to robię 😉 I to bardzo lubię. Szukam trasy, cieszę się, po drodze zastanawiam się, po co mi to, a potem ogromna satysfakcja, kiedy już się dojdzie na szczyt. I kolejny wielki moment, kiedy już się zejdzie do samochodu 😀 Dojście do celu, pokonywanie własnych słabości 🙂

Droga nie była wcale taka łatwa. Były miejsca, gdzie bałam się o puminki. Mnóstwo zwalonych drzew, które trzeba było pokonać. Trudno było je obejść, bo krzaki i stromo, a trudno było je przekroczyć, bo nie mam 180 cm wzrostu. 😀 Sapiąc gramoliłam się górą, a Lavenda patrzyła na mnie z niepokojem, czy aby nie zejdę 😉 Ona też jest malutka i drobniutka i czasami musiałam podtrzymywać jej tyłeczek, aby wskoczyła gdzieś wyżej. Lukrecja, która jest wyższa i dłuższa, nie miała żadnych problemów. I tak sapiąc sobie powoli doszliśmy na szczyt. 🙂
A na szczycie tłum! Trzeba jednak przyznać, że w Domu Turysty PTTK gorącą czekoladę z bitą śmietaną mają przepyszną. A może nam tak smakowała po całej drodze usianej kamieniami i głazami.

Bardzo przyjemnie było posiedzieć na szczycie w słoneczku, delektować się gorącą czekoladą i po prostu nic nie musieć 🙂 Jednak musieliśmy wrócić do zamochodu. Tym razem wybraliśmy szlak żółty i wraz z całym tłumem rozpoczęliśmy mozolną podróż w dół. Piękna szeroka droga, ale wysypana ostrym tłuczniem. Fatalnie się szło. Cały czas staraliśmy się prowadzić puminki poboczem, bo baliśmy się, żeby sobie łapek nie pokaleczyły. Nie wiem, w jaki sposób turystom udawało się jechać po tym czymś wózkami z małymi dziećmi. Co niektórzy szli w butach z cienką podeszwą. „Podziwialiśmy” ich.

Ślęża to miejsce kultu solarnego, o którym informacje pochodzą z epoki brązu. Wydaje mi się, że to bardzo ciekawe miejsce i chętnie pojedziemy tam jeszcze nie raz.

Author: Agnieszka