trudność 1/5 | atrakcyjność 5/5 | trasa 4 km |
Jakiś czas temu w drodze powrotnej z Harrachova zajechaliśmy do Małej Japonii, czyli ogrodu japońskiego Siruwia w Przesiece. Niestety nie mogliśmy wtedy poświęcić zbyt dużo czasu na spacer. Postanowiliśmy więc pojechać w w czasie Festiwalu kwitnących azalii i rododendronów. Pogoda miała być znośna, bez przypiekającego słońca i z odrobiną przelotnego deszczu. Przynajmniej takie były prognozy.
Niestety, im bliżej celu podróży, tym nasze miny robiły się smutne. Coraz większe krople, coraz większy wiatr i coraz bardziej zimno. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy może jednak lepiej będzie zatrzymać się gdzieś po drodze, np. w Karpaczu. Pojechaliśmy jednak do Przesieki.
Do celu doprowadziła nas wąska i stroma droga. Deszcz lał jak z cebra. Plusem był brak ludzi. Ubraliśmy bluzy, kurtki i poszliśmy kupić bilety. Przemiły pan poinformował nas, że za parę minut zacznie oprowadzanie po ogrodzie. Świetnie 🙂 Poprzednio ominęła nas ta atrakcja. Zabrało się w końcu kilka osób, każdy z nas został wyposażony w ogromny przezroczysty parasol i ruszyliśmy na przewodnikiem. Przezroczyste parasole były REWELACYJNE! Na głowę nie padało i wszystko było widać. Świetny pomysł 🙂
Ogród japoński ma zbliżać człowieka do natury. Pozwolić mu na kontemplację otoczenia, medytację i spokój psychiczny. To zminiaturyzowany krajobraz, co pozwala zanurzyć się w świecie przyrody.
W Siruwii pierwsze kroki skierowaliśmy do Ogrodu suchego krajobrazu – Karesansui. Taki typ ogrodu jest inspirowany filozofią zen. W tym przypadku krajobraz jest przedstawiony za pomocą skał i piasku, bez użycia wody. Fale na piasku symbolizują fale na wodzie. Zwiedzający może przemieszczać się tylko po kamiennych płytach.
Ogród herbaciany – Chaniwa, w którym odbywają się ceremonie parzenia herbaty. Intymne, spokojne. Miejsca gdzie rozmawia się tylko o sprawach przyjemnych, a omija tematy związane z wojną i polityką.
Mała Japonia jest generalnie ogrodem wędrówki. Wytyczone ścieżki prowadzą między kwitnącymi o tej porze roślinami. Zapach jest wręcz upajający. Mieliśmy ogromne szczęscie przyjeżdżając tego dnia. Ulewa powoli przechodziła, zaczęło robić się cieplej. Kolory wręcz olśniewały, a krople wody na kwiatach potęgowały to wrażenie. Niesamowite światło z połączenia ciemnych, deszczowych chmur i słońca przydawało aury tajemniczości.
Nie można też ominąć alei z bonsai. Piękne miniaturowe drzewka doskonale wyeksponowane na kamiennych blokach. Czasami miniaturyzacja drzewka trwa kilka pokoleń. Mozolna praca. A może raczej sztuka, która nigdy się nie kończy, bo przecież drzewko żyje.
To była piękna wycieczka. Przeniesienia japońskiego ogrodu z jego tradycjami i filozofią na grunt naszej przyrody jest bardzo trudne. Właścicielom Siruwii udało się to całkowicie.
Zapraszam na film ze spaceru po ogrodzie.